NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » OPOWIADANIA » NADZWYCZAJNA

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Nadzwyczajna

  
DoktorPenia
17.01.2010 17:46:22
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: wariatkowo.

Posty: 2325 #415160
Od: 2009-10-16
CZĘŚĆ 1
Chodziłam po sklepie i szukała karmy dla kotów. Ten nowy sklep był całkiem pokręcony. Wszędzie były półki z tym samym towarem. Czułam sie jakbym chodziła w kole i jakaś ściana nie pozwalała mi z niego wyjść. Nagle coś dziubnęło mnie w plecy. Byłam tak zaskoczona, że aż podskoczyłam z wrażenia. Powoli się obróciłam i zobaczyłam papugę patrząca się na mnie rozumnym wzrokiem. Mrugnęła dwa razy i poderwała się do lotu. Poczułam sie jakby do mnie powiedziała ,,No chodź! Pokaże ci gdzie to jest! Pomogę!”. To był szalony pomysł, ale poszłam za nią. Rzeczywiście zaprowadziła mnie do półek z jedzeniem dla miałczących czworonogów, tak jakby czytała mi w myślach. Spojrzałam na nią zdziwiona. ,,No co?” wyczytałam z jej spojrzenia.

Wzięła pierwszą, lepszą paczkę z chrupkami dla zwierząt. W tym miejscu w którym stałam łatwo było dojrzeć kasę fiskalną. Podeszłam do ekspedientki i postawiłam koszyk z zakupami na ladę.

-Oooo! Pani ma kotki! - powiedziała z entuzjazmem dziecka.

-Eeee... Nie, to dla przyjaciółki... Eeee... Dla kota przyjaciółki. Ja nie mam zwierząt.

Kobieta zrobiła duże oczy i poszła do jakiegoś pokoiku dla personelu.

-Niech pani chwilkę poczeka! - zawołała do mnie. Nie minęła minuta, a ona już wróciła z jakąś rudą, małą kulką w rękach.

-Co to ma znaczyć?! - wybuchnęłam.

-To dla pani. Mały piesek. Szczeniak ratlerka. Nawet pani nie wie jak zwierzęta zmieniają ludzi.

-Pani chce mi tu wepchnąć jakiegoś psa pod dach?

-Nie! To nie jakiś pies! To pies w pani charakterze. Zobaczy pani jak twoje życie się przy niej zmieni. Na lepsze oczywiście.

-Niej? - przyjrzałam się uważnie kobiecie. Miała blond włosy, które nie pasowały do brązowej opalenizny, duże niebieskie oczy, wąskie usta i mały nosek. NA jej głowie tkwiła czapka która zasłaniała uszy i brwi. Bluzę miała spraną, rozciągniętą

-Tak to suczka. A teraz niech panie zmykają, bo muszę zamykać. - oznajmiła i wepchnęła mi do rąk szczeniaka i zakupy.

-A pieniądze?

-Eh... Powiedzmy, że to była promocja. A teraz idźcie już!

**

Nie zdążyłam zapukać, a drzwi same sie otworzyły.

-O, witaj Nacy! - powitał mnie wiecznie zapracowany ojciec Elleny. - Wchodź śmiało. Ja już muszę jechać, ale Hellena jest u siebie.

-Dzień dobry panie Crav! Czy Elly śpi? - zapytałam z uprzejmości. Była 10 rano, ona na pewno spała.

-Nie zaglądałem do niej, ale raczej tak. - powiedział i pożegnaliśmy się.

**

Poszłam do kuchni, wyjęłam małą miseczkę i nalałam do niej mleka. Czułam sie tu jak u siebie. Przyjaźniłam się z Elleną 10 lat, więc nieśmiałości miałyśmy juz za sobą. Postawiłam miskę na podłodze i dałam je szczeniakowi, ale on wcale nie pił mleka tylko gapił sie na nie jak sroka w gnat.

-No pij. - zirytowałam się.

Nic. Wzięłam psa do rąk, a posiłek zostawiłam dla Aladyna kota Elly.

**

Gdy weszłam do pokoju Helly nie próbowałam nawet zachowywać sie cicho.

-Ellena! On nie chce jeść!

Ell poderwała się gwałtownie z łóżka.

-Naceee! Która godzina? 10? Czemu ty mnie tak wcześnie budzisz? Co ty tam masz? O rety! Pies!-

Poczochrana podeszła do mnie i odebrała mi szczenię.- Jaki słodziutki!

-Słodziutka – podkreśliłam ostatnia sylabę.

-Suczka! Jak ją nazwałaś?

-Ja jej jeszcze nie nazwałam... Eeee... Ellena! Ona nie chce jeść!

Dziewczyna spojrzała na mnie rozbawiona. Nie wiem co sprawiło jej taki dobry humor.

-Niech zgadnę. Dałaś jej mleka w misce?

-Skąd wiesz?

-Nacy ty jesteś taka przewidywalna! Kompletnie nic nie wiesz o zwierzętach...Takim maluchom jak ona trzeba dawać ciepłe mleko i do tego w butelce ze smoczkiem.

-O rany Julek... Przecież to zwykły pies. Co ja mu będę tak dogadzać?

Ona nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie nagannym wzrokiem, po czym usiadła na łóżku i zaczęła głaskać psiaka po grzbiecie.

-Może nazwiesz ją Pusia?

-Oszalałaś? Zobacz jaką ona ma krótką sierść. W ogóle do niej nie pasuje.

-Brzoza?

-Hm? Jak drzewo? Nie.

-Truskawka?

-Bez kitu...

-Ale ty jesteś...

Usiadłam obok niej i patrzyłam się na szczeniaka, a Ellena podawała kolejne, beznadziejne, słodkie imiona, które odrzucałam. Czułam, że temu psiakowi potrzebne jest imię z pazurkiem, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

-Jakie pani chce imię? - zwróciła się Elly do suczki.

-O! Bingo!- krzyknęłam i odebrałam zwierzaka przyjaciółce. - Będziesz Lady. Mała Lady z uszami nietoperza.

Ruda Lady szczeknęła piskliwym głosikiem jakby na potwierdzenie.

-A może Rose? -zaproponowała Ellena.

-Nie! Lady. Pasuje do niej.

***

CZĘŚĆ 2
W uszach szumiała mi krew, a przed oczami miałam białe plamki. Z tego co widziałam został tylko zamazany obraz. Moje palce przeszywał niemiły dreszcz, który szedł w górę ciała. Skóra schodziła mi płatami. Umarłam? Nie wiem, ale na pewno juz nie jestem przytomna.
***
-Aaaaaaa! - piszczałam gdy się obudziłam. Nie byłam u siebie, na pewno, ale Lady tu była. - Co za chory psychicznie pies! Cholera, dlaczego leżę na jakiś chwastach?
Nie wiedziałam co się stało. Moje oczy... Mój wzrok był jakiś inny. Suczka nie wyglądała tak jak wcześniej. Teraz jej sierść była wyraźniej bardziej lekko brązowa niż ruda. Miała więcej małych szczegółów, których nie potrafię opisać. Choćby ten blask...
-No co sie gapisz jak sroka w gnat? - usłyszałam głos. Rozejrzałam się. Oprócz mnie nikogo tu nie było. - Tu jestem, idiotko.
Spojrzałam zdziwiona na psa. Myślałam, że zemdleję.
- Zatkało kakao? No dobra, dobra nie gadaj już tyle, bo nic mi nie dajesz powiedzieć.
-Chwila! To moje powiedzenia! - wrzasnęłam. - Jak śmiesz je tak bezczelnie wymawiać?! O Boże, ja gadam z psem!
Dlaczego mój głos był taki piskliwy? Nigdy się tak nie denerwowałam. Starałam się nic nie brać na serio i na nikogo nie liczyć. Starałam się być oziębła.
Przeżegnałam się. Nigdy nie byłam zbytnio pobożna. Może Bóg na serio istnieje. Niedobrze mi - stwierdziłam z smutkiem.
- Bóg ci tu juz nic nie pomoże. Widziałaś ty się, w ogóle?
Czemu miałabym siebie nie widzieć? Chyba normalnie wyglądam. No, chyba. Spojrzałam na swoje ręce. Odwołuje! Nie wyglądam normalnie! Moja skóra była delikatnie niebieska, paznokcie miałam całkiem błękitne. Palce wydłużyły się, co wyglądało okropnie. Potarłam dłonią o dłoń. Nie do wiary! Byłam... byłam... Byłam śliska!
- Coś ty mi zrobiła!? - wrzasnęłam na psa.
- O, Roszpunka sie obudziła.
Znowu jakiś głos. Może ja...Jestem w psychiatryku? Albo sie naćpałam? Nie... Nigdy nawet nie widziałam morfiny albo kokainy. Czy czegoś...
- Czy ja jestem w psychiatryku? - spytałam nieśmiało nie odkręcając się.
-Nie. - odpowiedział twardy, niski głos. - Ale wariatkowem można to nazwac.
Myślałam, że opadnie mi szczęka. A jednak! Jednak mam zwidy! Jestem normalna, nie jestesm sliska. Na pewno. Zeszłam z czegos co przypominało łózko z wodorostów. Nadal nie widziałam mojego rozmówcy. Zauważyłam, że nie mam butów. Postanowiłam się odkręcić, ale zamiast tego przewróciłam się.
- A jednak! - wrzasnęłam. - Jednak jestem śliska! Niemożliwe, bym wywaliła sie na suchej podłodze! Absurd!
Usłyszałam śmiech. Podniosłam wzrok i ujrzałam dorosłego mężczyznę. Hmm... mężczyznę? Miał szare włosy i całkowicie białą skórę, fioletowe małe oczy. Ubrany był na czarno. Mimo wszystko wydawał mi się piękny.
- Małe pierdółka. - rzekł i podał mi rękę by pomóc mi wstać.
Jego reka była strasznie zimna, sucha. Znowu pomyślałam o tym, że jestem śliska.
-Dziękuję...
-Jesteś naga.
Myślałam, że zeżre mnie upokorzenie. Poczułam jak krew napływa mi do policzków.
-Gdzie moje ubrania!? Co mi zrobiliście?!
Udawał, że nie słyszał. Wziął mnie za dłoń i prowadził gdzieś. Nie chciałam mu się sprzeciwiać. Był taki piękny...
Uspokój się, głupia.
Stanęłam. Coś mówiło w mojej głowie!
Nie coś tylko ktoś.
Kto? Kim jesteś? Uciekaj od moich myśli!
Nie.
-Chodź, Tifanio. - popędził kogos mężczyzna.
-Tii..Tifanio?
-Przeciez ty jesteś Tifania!
-Nie, ja jestem Nacy!
Jesteś Tifania, czy ci się to podoba czy nie.
Przestań gadać w mojej głowie.
Nie.
Już miałam coś powiedzieć, ale mój przewodnik pociągnął mnie za rękę.
-Dlaczego mówisz na mnie Tifania? - zapytałam nieśmiało.
- Bo tak się nazywasz.
-Nie na...
-Cii... Jesteśmy już blisko.
  
Electra05.03.2025 03:04:56
poziom 5

oczka
  
Star
20.01.2010 11:06:20
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Posty: 853 #418151
Od: 2009-12-15
Pięknie Peniu ^^
_________________
Ej muszę zrobić nowe konto, bo stare mi nie pisze :)
  
Kasiula_98
20.01.2010 16:48:52
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: w dalekiej krainie..żelek

Posty: 2324 #418489
Od: 2009-11-19
Superowo!NOrmalnie masz talent do pisania i do rysowania też.A właśnie dodaj na forum ten rysunek z dziewczyną i chłopakiem.
_________________



Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » OPOWIADANIA » NADZWYCZAJNA

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny